Opowiadania Tadeusza Borowskiego poruszają tematy bardzo bolesne. Zdarzenia, które autor opisuje, to głównie takie, które przynoszą komuś cierpienie, śmierć. Śmierć nie jest jednak przedmiotem opisu, stanowi raczej tło dla opisywanych sytuacji. Jest ona wszechobecna, nie odstępuje bohaterów ani na krok.
Śmierć grozi za wszystko. Istnieje obozowy regulamin, w którym kary są stopniowane, w zależności od przewinienia. Za najcięższe przewinienie grozi kara śmierci. Jednak według Borowskiego, ten pisany regulamin nie jest przestrzegany przez władze, autor bowiem ani razu nie opisuje w swoich opowiadaniach regulaminowej kary śmierci. Ludzie są karani w inny sposób, „według uznania” tych, którym podlegają. Doskonały przykład znajdujemy w opowiadaniu pt. „Dzień na Harmenzach”, gdzie wartownik wabi więźnia, aby ten przekroczył linię graniczną obozu. Więzień daje się „złapać się w pułapkę” swojego przełożonego, który zestrzela uciekiniera. Za ten czyn Niemiec zostaje wynagrodzony trzema dniami urlopu.
Hierarchia obozowej rzeczywistości układa się tak, że największą władzę i największe prawa ma ten, kto posiada najwyższy tytuł. Prawo stało się tam bezpośrednią funkcją władzy, właściwie można powiedzieć, że przestało istnieć. Tyczy się to oczywiście stosunków panujących wśród Niemców przebywających w obozie i rządzących nim. Zwykły niemiecki wartownik musi tłumaczyć się przed swoimi przełożonymi, natomiast podoficer może nawet zabijać ludzi, nikomu się z tego nie tłumacząc. Pozycja wyższa chroni tylko przed słabszymi. Warto dodać, iż Niemcy są charakteryzowani u Borowskiego bez emocji. Nie ma „dobrych” i „złych” Niemców, nie mają imion, nazwisk, pseudonimów. Władcy obozu są władcami życia i śmierci więźniów, ale i takimi samymi składnikami obozu, jak ich podwładni.
Podobne zasady występują wśród więźniów. Ten, kto ma lepszą pracę, zna reguły obozowego życia oraz posiada pewne znajomości, ma większe szanse na to, iż uda mu się uniknąć śmierci.
Śmierć ludzi w obozie nie ma w sobie nic dramatycznego. Ci, którzy spędzili tu już jakiś czas, uodpornili się na pewne widoki. Nie dziwi ich już obraz tysiąca ludzi idących do komór gazowych („Proszę państwa do gazu.”). Tylko dla osób nowych jest to widok straszny, jednak z biegiem czasu przyzwyczajają się.
Cała obozowa rzeczywistość jest podzielona na dwie części, tworzy dwa odrębne światy. Jest to świat władców i świat niewolników. Ci drudzy tratowani są tu jako zwierzęta lub przedmioty, użyteczne lub bezużyteczne, zależnie od sytuacji. Te bezużyteczne są zazwyczaj niszczone, gdyż nie ma z nich żadnego pożytku. Niemcy potrzebują siły roboczej, której dostarczają im więźniowie obozów. Napływ więźniów jest ogromny, dlatego też tych najsłabszych, najchudszych i najbardziej zmęczonych usuwają.
W obozach panuje skrajny terror. Jest on utrwalony w systemie polityczno-prawnym. Sprowadza więźniów do roli, która została im wyznaczona przez władzę - do roli rzeczy. Terror uświadamia więźniom, jaki jest ich status w obozie, stanowi również trening dla samych Niemców. Prowadzi również do tego, iż więźniowie zaczynają samych siebie traktować jak rzeczy. Władcy dążą do tego, aby mieszkańcy obozów tak właśnie o sobie myśleli. Stosują terror głodu, redukują istnienie człowieka do potrzeb jego ciała, do fizjologii. Doprowadza to do tego, iż głównym tematem rozmów w obozach jest pożywienie i sposób zdobycia go. Walka o pożywienie staje się głównym celem życiowym więźniów. Niemcy ogołacają ludzi ze wszelkich uczuć, ludzkich odruchów. Dają więźniom możliwość zdobycia pożywienia, jednak zawsze jest to kosztem drugiego człowieka. Specjalnie tworzą atmosferę rywalizacji, walki o najmniejszy kawałek chleba. A dla wygłodzonych więźniów i nawet taki jest bezcenny. Wszelka miłość, solidarność została wyniszczona. Należy dodać, iż zdobycie pożywienia w obozie nie wiąże się tylko z chęcią zaspokajania głodu, ale również oznacza przetrwanie. Trzeba jeść, aby mieć siły do dalszej pracy. Ludzie wyniszczeni, chudzi i bezsilni są usuwani, gdyż nie ma z nich żadnego pożytku, zajmują tylko miejsce w obozie. Rywalizują również o lepszą pracę, ubrania…O wszystko. W obozie każdy wybór jest zły, bo każdy zwrócony przeciwko życiu - swojemu lub drugiego człowieka. Tu warto zwrócić uwagę na nowe pojęcie, które powstało właśnie dzięki literaturze wojennej. Jest to pojęcie „człowieka zlagrowanego” czyli takiego, który wyzbył się wszelkich wartości, którego okrucieństwa ,jakich doświadczył w obozie zmieniły na tyle, że patrząc na nie, nie odczuwa już żadnych emocji. Takie krwawe widoki stały się dla niego codziennością. Walczył tylko o przetrwanie, nie zważając na innych. Żył według obozowych zasad, nowej obozowej „moralności”, która nie dopuszczała myślenia o drugiej osobie. Trzeba było dbać tylko o siebie, często kosztem wyrzeczenia się własnej rodziny, przyjaciół.
Obóz koncentracyjny u Borowskiego to jakby „laboratoryjny model państwa totalitarnego” (BN). Dotyczy bezpośrednio nazizmu, systemu stworzonego przez Adolfa Hitlera. Bardzo dobrą definicję totalitaryzmu przedstawiła Hannah Arendt: „totalitaryzm to permanentna dominacja nad każdą jednostką, we wszystkich i każdej z osobna sferze życia”. Borowski ukazuje właśnie taką dominację, opierającą się na terrorze i zaburzeniu granic prawa. To właśnie totalitaryzm staje się prawem obowiązującym w obozie. Władza dąży do tego, aby mieć kontrolę nad ludźmi, ich życiem i emocjami..