Borowski pokazał, że nie wszyscy Polacy zeszli na barykady, by wspólnie z Armią Krajową nękać Niemców niespodziewanymi atakami. W opowiadaniach widzimy ludzi, którzy zdecydowali się na współpracę z okupantami, dzięki której dalej mogli prowadzić swoje przedsiębiorstwa. Dzięki temu, w Warszawie wciąż możliwe było prowadzenie jakiegokolwiek interesu. W „Pożegnaniu z Marią” widzimy Inżyniera, który pomimo wybuchu wojny, a może nawet dzięki temu, rozbudował swoją firmę budowlaną. Człowiek ten podwoił swoje zyski dzięki pozwoleniu od Niemców na wybudowanie magazynu przy bocznicy kolejowej. Nie można jednak oceniać Inżyniera wyłącznie negatywnie, ponieważ za uzyskane w ten sposób pieniądze pomagał swoim pracownikom.
Mieszkańcy Warszawy szybko zostali zmuszeni do zmiany swoich przyzwyczajeń. Szybko okazało się, że nie pieniądz, a chleb i bimber są pożądaną walutą. Na ulicach stolicy kwitł handel wymienny, który był jedyną możliwością pozyskania towaru. Ogromnym ryzykiem obarczone były wszelkie kontakty Polaków z Żydami z getta, jednak pokusa zysku była zbyt silna. Przykładem może być Jan, który wzbogacił się właśnie na nielegalnym handlu z Syjonistami.