ukazują Mefistofelową interwencję w świat romantyczności balladowej.Utwór nawiązuje bowiem do znanej legendy o panu Twardowskim, który podpisał cyrograf, obiecując diabłu swoją duszę w zamian za korzystanie z jego posług. Mickiewicz koncentruje się na kulminacyjnym momencie owej historii, kiedy to sprytnemu bohaterowi udaje się przechytrzyć samego diabła.
(Czesław Zgorzelski)
Twardowski, który z Mefistofelesem
[…] na Łysej Górze, podpisując cyrograf na byczej skórze zgodził się na pakt z „bisami”, którego zasady przypomina Mefistofeles:
Robił o duszę zapisy
Miały słuchać twego rymu;
Ty, jak dwa lata przebiegną,
Miałeś pojechać do Rzymu,
By cię tam porwać, jak swego
Twardowski nie zamierza jednak wywiązać się z przyjętych zobowiązań:
Już i siedem lat uciekło,.
Cyrograf nadal nie służy,
Ty czarami dręcząc piekło,
Ani myślisz o podróży
Bohater właśnie bawi się w najlepsze z kompanami w karczmie:
Jedzą, piją, lulki palą,.
Tańce, hulanka, swawola;
Ledwie karczmy nie rozwalą,
Cha cha, chi chi, hejza, hola!
Twardowski siadł w końcu stoła,
Podparł się w boki jak basza;
„Hulaj dusza! hulaj!” – woła,
śmieszy, tumani, przestrasza
Serie bezpośrednich wyliczeń i onomatopeicznych okrzyków oddają dźwięki zabawy w karczmie, hałas, gwar, śmiech i szybkie tempo wydarzeń. Twardowski właśnie stroi sobie żarty ze współtowarzyszy biesiady:
Żołnierzowi […],
Świsnął szablą koło ucha […]
Szewcu wyciął w nos trzy szczutki[…]– niezły z niego żartowniś i spryciarz. I w tym momencie najlepszej zabawy w kielichu z wódką pojawia się nieoczekiwanie Mefistofeles. Przybył po Twardowskiego, bowiem ten nieopatrznie znalazł się w karczmie o nazwie Rzym. Diabelski pakt, który podpisał, pozwala bohaterowi na zażądanie od Mefistofelesa wypełnienia jeszcze trzech poleceń. Wydaje się, że najstraszniejsza będzie kąpiel w wodzie święconej, do której zmusza diabła. Okazuje się jednak, że najgorsze dopiero przed nim:
Jeszcze jedno, będzie kwita,.
Zaraz pęknie moc czartowska;
Patrzaj, oto kobieta,
Moja żoneczka Twardowska.
Ja na rok u Belzebuba
Przyjmę za ciebie mieszkanie,
Niech prze ten rok moja luba
Z tobą jak z mężem zostanie
Życzenie to wywołuje panikę Mefistofelesa, który
Czmychnowszy dziurką od klucza,.
Dotąd jak czmycha, tak czmycha
Według Juliana Przybosia ballada o tym, jak można przechytrzyć diabła jest „arcydzielna”:
Mefistofeles już nie starszy w niej, ale śmieszy. Młodzieńcza wesołość biesiadna, ta, którą znamy z pieśni filareckich, pieni się i tryska okrzykami. Strofy tej ballady biegną skocznie, zda się, że rytm tańczy, a słowa są echem hałaśliwego karczemnego gwaru, że huczą od śmiechów, gwizdów, nagłych skoków, szybkich gestów i rozmachów.To właśnie humor i zabawność, które królują w Pani Twardowskiej niepodzielnie, składają się głównie na jej artystyczną świetność.
Pani Twardowska przeniknięta jest komizmem na wskroś. Wszystkie jej elementy, przenikając się wzajemnie i dookreślając, współdziałają w doskonały sposób w tworzeniu komizmu – bogatego i różnorakiego w swych przejawach. Źródła komicznych efektów ballady wypływają zarówno ze struktury świata przedstawionego, jak i specyficznego ukształtowania języka– twierdzi K. Cysewski.
Świat przedstawiony komiczny jest przede wszystkim ze względu na postaci występujące w utworze. Zwłaszcza wspomniany już wcześniej Mefistofeles, nie straszy, jak na diabła przystało, ale śmieszy czytelnika:
Diablik to był w wódce na dnie,.
Istny Niemiec, sztuczka kusa;
Skłonił się gościom układnie,
Zdjął kapelusz i dał susa. […]
Nos jak haczyk, kurzą nogę
I krogulcze ma paznokcie
Wacław Borowy tak o nim mówi:
[…] Jakże to nieszkodliwy diabeł […] Jakże cała jego diabelskość jest czysto wizualna i ani na chwilę groźna!Nie jest groźny, ponieważ nie potrafi poradzić sobie nawet z przebiegłym Twardowskim. Nie potrafi zmusić go do wywiązania się ze złożonego zobowiązania, a kiedy już wydaje mu się, że jest blisko osiągnięcia swego celu, przerażony perspektywą spędzenia roku z żoną Twardowskiego, w popłochu ucieka. Taki diabeł nie może nikogo przestraszyć, wręcz przeciwnie. Wniosek z tego jest następujący: Mickiewicz w balladzie Pani Twardowska, sięgając po fantastykę, tym razem (podobnie, jak w To lubię, choć w jeszcze większym stopniu) użył jej jako zasadniczego elementu współtworzącego humor w utworze.
Komicznie przedstawieni są także pozostali bohaterowie: Twardowski i jego żona, a nawet kompani Twardowskiego z karczmy Rzym. Spryciarz Twardowski popija wódkę z kielicha i wykrzykuje
Hulaj dusza! hulaj!Potrafi wymyślić przeróżne sztuczki, żartując sobie ze współtowarzyszy.
Śmieszy, tumani, przestrasza– tak określa się jego zachowanie.
A tytułowa bohaterka, „żoneczka Twardowska”? Nie wiemy o niej nic poza reakcją Mefistofelesa na ostatni warunek Twardowskiego:
Niech przez ten rok moja luba.
Z tobą jak z mężem zostanie.
Przysiąż jej miłość, szacunek
I posłuszeństwo bez granic;
Złamiesz choć jeden warunek,
Już cała ugoda na nic
Mefistofeles nie zamierza jednak dotrzymać żadnego warunku, jeszcze słucha tego, co mówi Twardowski, zerka na jego żonę,
Niby patrzy, niby słucha,.
Tymczasem już blisko klamki
Możemy zatem sobie wyobrazić kobietę, która wzbudziła takie przerażenie w samym diable. Cała ta sytuacja jest niezwykle komiczna: propozycja Twardowskiego, panika Mefistofelesa, próba ucieczki przez drzwi, przez okno, a gdy to się nie powiodło ucieczka przez dziurkę od klucza.
Także język ballady pełen jest komizmu słownego. Komiczne są określenia działań Twardowskiego w karczmie: „Do łba przymknął trzy rureczki”, „Wytoczył ze łba pół beczki”, opis Mefistofelesa: „Nos jak haczyk, kurzą nogę / I krogulcze miał paznokcie” czy jego przerażenia: „Pół oka zwrócił do samki”, a także sama zbieżność nazw miasta, do którego miał się udać bohater i karczmy, w której biesiaduje.
Widać, że komizm ogarnia wszystkie poziomy utworu: wydarzenia, postaci, język, jakim się o nich mówi. Stąd też K. Cysewski w odniesieniu do Pani Twardowskiej używa określenia „polifonia (wielogłosowość) komizmu”.