Zosia także się z wolą opiekunów zgadza.
Robak, nim zaczął mówić, w Klucznika oblicze
Wzrok utkwił i milczenie zachował tajemnicze. [...]
<
[...] Jam się ożenił,
z pierwszą, którąm napotkał, dziewczyną ubogą!
Źlem zrobił – jakże byłem ukarany srogo!
Nie kochałem jej, biedna matka Tadeusza,
Najprzywiązańsza do mnie, najpoczciwsza dusza [...].
Tadeusz krzyknął: <
Rzekł Dąbrowski; lud krzyknął: <
Było cymbalistów wielu,
Ale żaden z nich nie śmiał zagrać przy Jankielu [...].
Wiedzą wszyscy, że mu nikt na tym instrumencie
Nie wyrówna w biegłości, w guście i w talencie.
Poloneza czas zacząć. – Podkomorzy rusza
I z lekka zarzuciwszy wyloty kontusza,
I wąsa podkręcając, podał rękę Zosi
I skłoniwszy się grzecznie, w pierwszą parę prosi.
I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem;
A com widział i słyszał, w księgi umieściłem.
strona: - 1 - - 2 -