Makbet jest bohaterem wrażliwym. Z łatwością odróżnia dobro od zła. Kiedy pojawia się wizja zdobycia tronu, mężczyzna zdaje sobie sprawę, że mógłby „pomóc” losowi, czyli zabić króla. Jednak od początku budzi się w Makbecie sumienie. Bohater odsuwa myśli o morderstwie jak najdalej. Pragnie poddać się losowi. Mówi:
Chceli los, abym był królem,
Niech mię bez przyczynienia się mojego
Ukoronuje. [w. 258-260]
Później Makbet okazuje człowiekiem bardzo podatnym na wpływy, zarówno na podszepty wieszczek, jak i na naciski żony.
Wydaje się, że w pewnym momencie decyzja Makbeta o popełnieniu zbrodni wypływa z utraty kontroli głównego bohatera nad wszystkim, co dzieje się wokół. Tempo akcji jest tak wielkie, że Makbet łatwo ulega myśleniu żony. Lady Makbet uważa, że nagły nocleg Dunkana w ich zamku w Inverness jest darem, zesłanym przez los; że więcej taka okazja się nie powtórzy. Makbet, który wciąż pamięta zaklęcia wiedźm, zaczyna myśleć o zbrodni nie w kategoriach czegoś złego, niemoralnego. Bohater traci poczucie równowagi, wmawia sobie fałszywe tezy. Lady Makbet odwołuje się w dodatku do męstwa Makbeta. Kobieta nie odczytuje jego wahań jako odgłosów sumienia, ale traktuje je jako symptomy tchórzostwa. Dochodzi do popełnienia morderstwa i ani Makbet, ani Lady Makbet nie zdają sobie sprawy z kary, jaka ich za to spotka. Ich przeczucia są tłumione przez nich samych, ponieważ bohaterowie niewłaściwie rozumieją swoje zachowania w noc zbrodni. Zaburzenia widzenia u Makbeta, poczucie niemożności powiedzenia jednego słowa przy strażnikach, a zwłaszcza „amen”, będącego zakończeniem ich modlitwy, drżenie rąk i paniczny strach przed każdym najmniejszym dźwiękiem w zamku – wszystko to małżeństwo określa jako strach, który należy opanować. Oboje nie zauważają, że te syndromy mogą być po prostu przeczuciem kary, zapowiedzią poczucia winy po dokonaniu potwornego zła.
Następstwem zbrodni są kolejne mordy. Makbet traci jakiekolwiek skrupuły. Z zimną krwią zleca zbójcom zabicie Banka i Fleance’a, a niedługo potem – całej rodziny jednego z lordów. Makbet zdaje się już nie odczuwać żadnej granicy w wyrządzaniu zła. Jego zachowania są jednak raz bezwzględne, a raz obłąkańcze. Tylko on widzi ducha Banka na uczcie, tylko Makbet nie myśli logicznie tuż przed ostateczną bitwą pod Dunzynan.
strona: - 1 - - 2 -