Marcin Borowicz musi przeżyć ogromny wstrząs i doznać wzruszenia, zanim zrozumie, że jest Polakiem i powinien sprzeciwiać się metodom wynarodawiania, jakie stosują władze szkolne. Takim przeżyciem staje się dla niego lekcja języka polskiego – lekcja zawsze przez niego lekceważona i uważana za nudną. Razem z kolegami wysłuchuje „Reduty Ordona”, recytowanej przez nowego ucznia, Bernarda Zygiera. Słucha wiersza ze wstrętem, ze złością, lecz nagle ogarnia go nieopisany żal i ból rozrywa jego duszę.
W jego pamięci odżywa wspomnienie historii o powstańcu, którą opowiadał mu przed laty strzelec Noga i której wówczas nie zrozumiał. Marcin w ciągu tych kilku minut odkrywa siebie, swoje błędy i przede wszystkim odnajduje ojczyznę, którą do tej pory gardził. Razem z innymi chłopcami spotyka się u Gontali, by poznawać historię narodu, by ze wzruszeniem przedzierać się przez karty utworów Mickiewicza i zachwycać się nimi, czuć dzięki nim swoją polskość. Marcin jest bowiem zdolny do wielkich uczuć, nie tylko do miłości do rodziców czy też miłości do Anny Stogowskiej. Jest wrażliwy na ludzką krzywdę – pomaga Andrzejowi, kiedy ten zostaje wyrzucony ze szkoły i wstawia się za nim u Zabielskiego. Zaczyna rozumieć, że ma prawo czuć niewolę Polaków, choć sam nigdy nie uczestniczył w powstaniach, nie walczył czynnie, pragnie przeciwstawić się uciskowi politycznemu. I właśnie ta wrażliwość sprawia, że w chwili rozpaczy po wyjeździe „Biruty” ogarniają go wątpliwości. Wówczas wspiera się na wyciągniętej ku niemu prawicy Andrzeja Radka, z której czerpie siłę.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -