Geneza dramatu ma swoje źródÅ‚a w fakcie z „kroniki towarzyskiej”. O wydarzeniach, które zainspirowaÅ‚y WyspiaÅ„skiego do napisania utworu, mówiÄ… relacje, pozostawione przez mu współczesnych, a w szczególnoÅ›ci przez Tadeusza Boya-Å»eleÅ„skiego („Plotka o Weselu WyspiaÅ„skiego”) oraz StanisÅ‚awa Estreichera („Narodziny Wesela”). W 1890 roku jeden z najznakomitszych krakowskich artystów, WÅ‚odzimierz Tetmajer, poÅ›lubiÅ‚ córkÄ™ gospodarza z Bronowic, AnnÄ™ MikoÅ‚ajczykównÄ™. NowożeÅ„cy osiedlili siÄ™ na wsi, a ich dworek staÅ‚ siÄ™ szybko ulubionym miejscem spotkaÅ„ krakowskiej cyganerii.
WÅ›ród mÅ‚odych artystów zapanowaÅ‚a chÅ‚opomania, której najwiÄ™kszym zwolennikiem staÅ‚ siÄ™ Lucjan Rydel. Poeta, urzeczony małżeÅ„stwem Tetmajera, uderzyÅ‚ w konkury do mÅ‚odszej siostry Hanki, Jadwigi. ZdoÅ‚aÅ‚ podbić serce dziewczyny i 20 listopada 1900 roku, w KoÅ›ciele Mariackim, odbyÅ‚ siÄ™ ich Å›lub. Po ceremonii goÅ›cie zostali zaproszeni do domu Tetmajerów, gdzie odbyÅ‚o siÄ™ wesele, trwajÄ…ce trzy doby. Za stoÅ‚ami zasiedli prawie wszyscy mieszkaÅ„cy Bronowic, krewni Rydla, przedstawiciele krakowskiej inteligencji oraz mÅ‚odopolscy artyÅ›ci, tworzÄ…c osobliwy widok, o którym pisaÅ‚ pan mÅ‚ody w liÅ›cie do F. Vondraèka:
„ByÅ‚ widok jedyny w swoim rodzaju i zupeÅ‚nie niezwykÅ‚y, kiedy u Tetmajerów zasiedli przy stole panowie we frakach, a miÄ™dzy nimi wiejskie kobiety w naszywanym gorsetach i w koralach u szyi, i panie w sukniach wizytowych, i chÅ‚opi w sukmanach. A najmilsze z wszystkiego byÅ‚o, że caÅ‚e to nadzwyczajnie dobrane towarzystwo byÅ‚o bardzo swobodne i wesoÅ‚e i najwidoczniej dobrze siÄ™ bawiÅ‚o. Na prost po drugiej stronie sieni mÅ‚odzież taÅ„czyÅ‚a w wielkiej izbie; w domu zaÅ› u moich teÅ›ciów reszta wiejskich zasiadÅ‚a do stoÅ‚u”.
WÅ›ród zaproszonych „z miasta” byÅ‚ również StanisÅ‚aw WyspiaÅ„ski, wieloletni przyjaciel Lucjana Rydla, o którym Tadeusz Boy-Å»eleÅ„ski tak napisaÅ‚ w „Plotce o Weselu”:
„…szczelnie zapiÄ™ty w swój czarny tużurek staÅ‚ całą noc oparty o futrynÄ™ drzwi, patrzÄ…c swoimi stalowymi, niesamowitymi oczyma. Obok wrzaÅ‚o weselisko, huczaÅ‚y taÅ„ce, a tu do tej izby raz po raz wchodziÅ‚o po parÄ™ osób, raz po raz dolatywaÅ‚ jego uszu strzÄ™p rozmów. I tam ujrzaÅ‚ i usÅ‚yszaÅ‚ swojÄ… sztukÄ™”.