Pierwszym zadaniem, w którym uczestniczyli bohaterowie „Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego w ramach działań Małego Sabotażu, była akcja przeciw warszawskim fotografom, którzy wystawiali w szafkach wystawowych fotografie żołnierzy niemieckich, przez co demoralizowali nie tylko samych siebie, ale i całe społeczeństwo. Początkowo otrzymali oni listowne wezwania do usunięcia zdjęć, lecz tylko nieliczni wypełnili polecenia Wawra. Podjęto więc decyzję o tłuczeniu szyb wystawowych w zakładach tych fotografów, którzy przymilali się nieprzyjacielowi. Akcja ta pociągała za sobą ogromne ryzyko – większość zakładów fotograficznych mieściła się przy głównych ulicach Warszawy, na których o każdej porze dnia był duży ruch, dlatego też wymagała przemyślanego i precyzyjnego planu działania.
W akcji fotograficznej szczególnie wyróżnił się Alek. Pewnego dnia, wczesnym rankiem, pojechał rowerem na ulicę Marszałkowską. W pobliżu pierwszej witryny skręcił na chodnik i z całej siły rzucił kamieniem w szybę wystawową, po czym szybko odjechał, nie oglądając się za siebie. Po chwili rozbił kolejną witrynę, na której dostrzegł fotografie niemieckich żołnierzy. Trzecia wystawa mieściła się na wprost dworca. Alek poczekał na nadjeżdżający tramwaj i rozbił szybę, a potem odjechał powoli, zaskoczony, że nikt nie zwrócił na niego uwagi. W drodze powrotnej do domu stłukł kolejną witrynę, szczęśliwy, że tak dobrze wypełnił powierzone sobie zadanie.
Akcja fotograficzna, przeprowadzana przez kilka miesięcy, okazała się niezwykle skuteczna, a z witryn zakładów fotograficznych zniknęły zdjęcia niemieckich żołnierzy.
Równocześnie z akcją przeciw warszawskim fotografom prowadzona była akcja, mająca na celu zniechęcenie polskiej publiczności do chodzenia do kin, w których przed seansami wyświetlane były propagandowe filmy, a dochód z kin zasilał kasy propagandy niemieckiej. Tu z kolei pomysłowością wykazał się Rudy.
Akcja ta rozpoczęła się od wypisywania kredą na murach złośliwego sloganu: „Tylko świnie siedzą w kinie”, co wymagało wiele odwagi i cierpliwości, ponieważ napis musiał być czytelny i duży. Pewnego dnia Rudy napisał slogan na ścianie koszar lotniczych przy ulicy Rakowieckiej, a następnie narysował obok niego dwie świnie siedzące na krzesłach. W odpowiedzi na akcję Małego Sabotażu na rozkaz szefa niemieckiej propagandy, Ohlenbuscha, rozwieszano w całym mieście plakaty, wzywające Polaków do chodzenia do kin. Mały Sabotaż rozpoczął więc gazowanie sal kinowych, lecz okazało się, że to jedynie zachęcało publiczkę do chodzenia na seanse filmowe przede wszystkim po to, aby przeżyć „sensację gazowania”. To ostatecznie zniechęciło komendę Wawra i zakończono akcję, uznając ją za klęskę.
Większość akcji Małego Sabotażu miała na celu oddziaływanie na społeczeństwo polskie poprzez wyrobienie w ludziach poczucia obowiązku obywatelskiego i rozpowszechnienie haseł walki cywilnej. Taką właśnie akcją była tak zwana „akcja przeciw Paprockiemu” – właścicielowi restauracji przy ulicy Madalińskiego, w której swe siły zjednoczyli Alek i Rudy. W każdą sobotę w „Nowym Kurierze Warszawskim” ukazywało się ogłoszenie, że pośredniczy on w prenumeracie niemieckiego tygodnika „Der Sturmer”. Chłopcy najpierw wysłali do mężczyzny kilka listów, a kiedy to nie poskutkowało, zbili mu szyby. Następnie na przystankach tramwajowych rozlepili ogłoszenia z informacją, że restaurator ma na sprzedaż po korzystnej cenie słoninę. Przez kilka dni nękali go telefonami oraz ogłoszeniami, zamieszczanymi z „Nowym Kurierze Warszawskim”, że ma na sprzedaż za pół ceny węgiel. Później na murach domu Paprockiego pojawiły się obraźliwe słowa, a w końcu chłopcy z Małego Sabotażu nakleili na drzwiach restauracji żałobną klepsydrę zawiadamiającą o śmierci właściciela, po czym ponownie wybili mu szyby. Po dwóch tygodniach Paprocki wywiesił w oknach restauracji zawiadomienie, że nie prowadzi już pośrednictwa w prenumeracie niemieckich czasopism.
Szczególnie zadowalające dla komendy Wawra i członków Małego Sabotażu okazały się dwie kolejne akcje – rozlepianie afiszy, ośmieszających Hitlera: „Führer powiedział…” i rysowanie na murach żółwia, propagującego powolną pracę w zakładach, pracujących dla okupanta.
Działania Małego Sabotażu, oprócz wpływu na Polaków, miały również oddziaływać na warszawskich cywilnych Niemców oraz na niemieckich urzędników i żołnierzy. Miały one przypominać okupantowi o istnieniu polskich sił podziemnych, gotowych do odwetu na okupancie. Jedną z najsłynniejszych akcji, przeprowadzoną z inicjatywy angielskiej propagandy we wszystkich krajach okupowanych, była wojna z Goebbelsem za pomocą litery „V”, oznaczającej zwycięstwo, rysowanej w całej Warszawie. W odpowiedzi na kampanię Małego Sabotażu, propaganda niemiecka wydała szereg ulotek i plakatów, na których widniała litera „V” jako symbol niemieckiego zwycięstwa. Wówczas chłopcy z Małego Sabotażu rozpoczęli akcję pisania na murach niemieckich słów: „Deutschland verloren” – „Niemcy zgubione”. W podobny sposób „rozprawili się” z niemieckim hasłem: „Deutschland siegt an alien Fronten”, podmieniając w nim literę „s” na „l”, dzięki czemu zmienili zdanie „Niemcy zwyciężają na wszystkich frontach” na „Niemcy leżą na wszystkich frontach”.
W drugim roku niemieckiej okupacji Mały Sabotaż przeprowadził akcję przeciwko niemieckim sklepom wędliniarskim, w którym zakupy mogli robić wyłącznie Niemcy. Akcję przeprowadzili wspólnie Zośka i Rudy. Zaopatrzyli się w samozatrzaskujące się kłódki i próbówki gazowe, i w sobotnie południe zbliżyli się do sklepu Wohlfartha na Nowym Świecie. Zośka zapalił lont, wszedł do sklepu i położył próbówkę na ladzie. Potem szybko wycofał się, a Rudy zamknął drzwi sklepu na kłódkę, uniemożliwiając tym samym Niemcom ucieczkę.
Kolejną akcją Małego Sabotażu było zrywanie hitlerowskich flag, w której szczególnym bohaterstwem wykazał się Alek, ściągający flagi z budynków przy najbardziej ruchliwych ulicach. To właśnie on zerwał flagę z gmachu PKO na rogu ulic Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej.
Działania Małego Sabotażu obejmowały także akcje, których celem była manifestacja barw narodowych z okazji polskich świąt narodowych. W dniach 3 maja i 11 listopada chłopcy przygotowywali akcje uliczne, malując białą i czerwoną kredą barwy narodowe na murach i rozwieszając biało-czerwone chorągiewki w różnych miejscach. Z okazji Trzeciego Maja zakupili białe i czerwone płótno i uszyli z niego szerokie na kilkadziesiąt centymetrów i długie na kilka metrów flagi, które zamierzali zawiesić na drutach tramwajowych i latarniach. Zespołami, skierowanymi do wywieszania sztandarów, dowodzili Alek i Rudy. O świcie chłopcy wyruszyli w miasto. Grupa Alka zarzucała flagi na przewody za pomocą sznurka i przymocowanego do niego kamienia. Rudy natomiast zdobył klucz do opuszczania latarni, dorobił kilka zapasowych i rozdał je swoim kolegom. Wieczorem przed Trzecim Maja przymocowali do latarń zrolowane chorągwie, przysłonięte czarnym papierem, które następnie rozwijali za pomocą przywiązanego do nich sznurka. Z kolei w dniu 11 listopada Mały Sabotaż zorganizował akcję wypisywania na murach, płotach i chodnikach hasła „Polska zwycięży!”.
W czerwcu 1942 roku Mały Sabotaż przeprowadził akcję ostemplowania tysiąca egzemplarzy „Nowego Kuriera Warszawskiego” wielkimi stemplami z symbolem kotwicy – znakiem Polski Walczącej oraz z życzeniami imieninowymi dla Władysława Sikorskiego i Władysława Raczkiewicza. Akcja ta miała na celu zamanifestowanie łączności okupowanej Polski z rządem na emigracji.
Najsłynniejszym wyczynem Wawra, którego pomysłodawcą i wykonawcą był Alek, stała się tak zwana „kopernikowska afera”. Po zajęciu Warszawy Niemcy zasłonili napis na pomniku Kopernika: „Mikołajowi Kopernikowi – Rodacy”, zastępując go mosiężną płytą z niemieckim napisem. Alek, dowiedziawszy się, że astronom urodził się 19 lutego, w pierwszych dniach lutego 1942 roku postanowił uczcić ten dzień, usuwając płynę, zakrywającą polski napis. Na kilka dni przed 19 lutego, wczesnym rankiem, podkradł się pod pomnik i odkręcił śruby, którymi przymocowana była niemiecka płyta, którą następnie odciągnął w kierunku ulicy Oboźnej i zakopał w zaspie.
Jedną z akcji Małego Sabotażu była również popularyzacja kotwic jako symbolu Polski Walczącej, malowanych na murach, chodnikach ręcznie lub za pomocą stempli, które zaprojektował Rudy.