Tytuł powieści jest związkiem frazeologicznym, zaczerpniętym z mitologii greckiej, z mitu o Syzyfie.
Syzyf był władcą miasta Korynt i ulubieńcem bogów, którzy zapraszali go często na uczty, odbywające się na Olimpie. Pozwalali mu nawet pić ambrozję, napój, który zapewniał długie życie, zdrowie i młodość. Syzyf okazał się jednak osobą niedyskretną, zdradzającą tajemnice bogów. Kiedy pewnego dnia wyjawił jeden z ważnych sekretów, rozgniewany Zeus wysłał do niego boga śmierci, Tanatosa. Syzyf pochwycił wysłannika i uwięził go w piwnicy. Na ziemi zapanowało szczęście, ludzie przestali umierać. Z Olimpu przybył Ares, aby uwolnić Tanatosa. Przed śmiercią mężczyzna przezornie poprosił żonę, aby nie pogrzebała jego zwłok. Dzięki temu jego dusza nie mogła dostać się do Królestwa Zmarłych i błąkała się nad Styksem, żaląc na okrutną małżonkę.
Po jakimś czasie Pluton pozwolił Syzyfowi wrócić na ziemię i ukarać żonę. Uwolniony władca żył w mieście i dopiero po wielu latach bóg śmierci przypomniał sobie o nim. Syzyf trafił do piekła i został ukarany za wszystkie winy, które mógł odkupić dopiero po wtoczeniu ogromnego głazu na szczyt skały. Za każdym razem, kiedy dusza władcy Koryntu prawie osiągała cel, kamień wymykał mu się z rąk i spadał w dół. Jego praca nie miała końca, choć wkładał w nią ogromny wysiłek.
Pracę Syzyfa opisał Homer w „Odysei”:
Syzyfa takżem widział, i to w strasznych mękach:
Ogromną bryłę skały dźwigał on na rękach.
I wtaczał ją na górę z mordęgą niemałą,
Podsadzając się pod nią; a gdy się zdawało,
Że ją wtoczył już na szczyt, skręcała się skała
I z łoskotem piorunu znów na dół spadała.
A on znów ją pod górę wtaczał; krwawym potem
Członki jego okryte; twarz kurzem i błotem.
W znaczeniu pierwotnym zwrot „syzyfowa praca” oznaczał pracę, na którą został skazany przez bogów Olimpu Syzyf – niekończące się wtaczanie kamienia pod górę. Dopiero później stał się symbolem pracy bezcelowej, niedającej zamierzonych efektów.
Taką właśnie „syzyfową pracę” podejmują rusyfikatorzy, starający się wynarodowić młodzież polską, uczącą się w gimnazjum Klerykowskim. Metody stosowane przez nauczycieli, nieustanny nadzór nad uczniami, zmuszanie ich do nauki w języku rosyjskim i fałszowanie prawdziwej historii Polski początkowo oddziałuje na młode umysły gimnazjalistów. Cześć z nich staje się zagorzałymi rusofilami (do tego grona można zaliczyć głównego bohatera powieści Stefana Żeromskiego, Marcina Borowicza). W ostateczności praca rusyfikatorów okazuje się daremna i nie osiąga zamierzonego celu.
Młodzi ludzie, chociaż byli podatni na wpływ szkoły, zaczynają rozumieć, czym dla nich jest Polska i co kryje się pod pojęciem patriotyzmu. Marcin Borowicz rozumie swoje błędy i postanawia walczyć z uciskiem politycznym. Jego losy najpełniej podkreślają znaczenie „syzyfowej pracy” władz szkolnych. W momencie, kiedy chłopiec zaczyna przyjmować postawę lojalizmu wobec dyrekcji gimnazjum, czuje wstręt do wszystkiego, co polskie, odkrywa, kim jest naprawdę – Polakiem. W jego sercu rodzi się pragnienie poznania dziejów własnego narodu, wielkiej literatury polskiej, a przede wszystkim prawdy o walce narodowowyzwoleńczej. Wyzwala się spod wpływu rusyfikacji i obiera drogę ku swojej ojczyźnie – zamierza studiować w Warszawie.
Ostateczny wybór Stefana Żeromskiego jest jak najbardziej trafny. „Syzyfowe prace” w pełni oddają problematykę dzieła.