(…) Brzeg zachodni wygląda dziko. (…)Wschodni brzeg jest inny; tworzy jakby amfiteatr o trzech kondygnacjach, wznoszących się jedna nad drugą. Pierwsze piętro, tuż nad łąką, zbudowano z czarnoziemu; w jednym miejscu widać na nim szereg chałup otoczonych drzewami, jest to wieś. Drugie piętro ukształtowało się z ziemi gliniastej; tu stoi dwór, prawie nade wsią, z którą łączy go stara aleja lipowa. Na prawo i na lewo ciągną się dworskie łany w postaci wielkich prostokątów, zasianych pszenicą, żytem, grochem albo pod ugór zajętych. Nareszcie trzecią kondygnację tworzą grunta piaszczyste, obsiewane owsem lub żytem, a jeszcze wyżej - czerni się las sosnowy podpierający niebo. (…)W północnym krańcu doliny widać gromadkę pagórków stojących pojedynczo jak kopce. Trzy z nich (między nimi jeden najwyższy w okolicy, z sosną na szczycie) należą do gospodarza Józefa Ślimaka.
Ślimak, chłop średniego wzrostu z szeroką piersią i potężnymi ramionami, o twarzy spokojnej, krótko podciętych wąsach, grzywką opadającą na czoło oraz długimi włosami spadającymi na kark, postanawia powiększyć swe gospodarstwo. Ulega namowom żony i kupuje trzecią krowę od sołtysa Grochowskiego (po uprzedniej wspólnej pijatyce i całonocnym targowaniu się o cenę). Poza tym decyduje się wydzierżawić dwie morgi łąki od dziedzica. Gdy ten przybywa do niego w celu załatwienia formalności, ten proponuje chłopu sprzedaż po bardzo niskiej cenie. Zaznacza jednak przy tym, że musi zdecydować się na jej kupno natychmiast. Ślimak nie chce podjąć takiej decyzji bez naradzenia się z żoną i okazja przepada. W końcu jednak dziedzic wydzierżawia mu łąkę.
Tymczasem dwaj niemieccy koloniści wykazują zainteresowanie kupnem gospodarstwa Ślimaka. Wypytują chłopa o jego grunt.
Ślimak nie traci kolejnej szansy na poprawę losu rodziny. Gdy w czasie żniw do wioski przyjeżdżają inżynierowie przygotowujący pobliskie grunty pod budowę kolei żelaznej – chłop gości ich u siebie, a co za tym idzie – deklaruje się, że będzie dostarczał im żywność. Skupując jedzenie w okolicznych wioskach po niższej cenie, zarabia znaczne pieniądze. Jego przedsiębiorczość budzi niezadowolenie u Żyda, który traci przez to okazję do zarobku. Ślimakowie bogacą się na handlu z inżynierami, którzy stale zamawiają nowe towary:
Ku wieczorowi odwiózł inżynierom kupione przez nich zapasy i otrzymał nowe obstalunki; przy wytykaniu bowiem linii pracowało kilkunastu panów, którzy mianowali Ślimaka jeneralnym dostawcą. Więc sprzedawał im drób i nabiał, pieczywo i jarzyny po cenie oznaczonej przez inżynierów, sam skupując produkta we wsiach okolicznych i zarabiając grosz na groszu. Chłop podziwiał hojność nowych znajomych, a oni taniość produktów.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 -