Po klęsce powstania listopadowego wiele rzeczy uległo zmianie. Nie inaczej było z poezją i jej rolą w życiu pokonanego narodu. W Prologu do Kordiana Słowacki przedstawił trzy stanowiska odniesienia się do tej kwestii.
Pierwsza osoba Prologu wywyższa poezją uspokajającą, mesjańską. Chociaż nie jest to powiedziane wprost, to łatwo się domyślić, że jest nią Adam Mickiewicz. Modli się on spokój dla podbitego narodu, a dla siebie prosi o wsparcie: Daj mi siłę Boże. Poeta ten zamierza wziąć na swoje barki walkę o niepodległość. Chce dokonać tego pojedynkę, niczym mesjasz.
Druga osoba Prologu krytykuje poprzednika. Głosi ona poezję tyrtejską, nawołującą do nieustającej walki. Wypowiedź tej osoby jest również złośliwym komentarzem odnośnie samego Mickiewicza: Kto on? Do tureckiego podobny derwisza, / (…) Wygnaniec. – A włos czarny w siwość mu zamienia / Nie wiek, ale zgryzota… (…).
Trzecia osoba Prologu to tak naprawdę sam Słowacki. Przekonuje on, że poezja powinna być swego rodzaju urną, skarbnicą, narodowych mitów. Gromadzone w niej ideały, wartości, powinny zostać wykorzystane w odpowiednim momencie w walce o wolność Polski.