Literatura łagrowa ma charakter emigracyjny. Zalicza się do niej relacje, listy, wspomnienia, reportaże, opowiadania i powieści, z których najbardziej znane to: Dzieje rodziny Korzeniewskich (1942) Melchiora Wańkowicza, Ludzie sponiewierani (1945) Herminii Naglerowej, Wspomnienia starobielskie (1944) Józefa Czapskiego, W domu niewoli (1946) Beaty Obertyńskiej, Między sierpem a młotem (1948) Wacława Grubińskiego, Tułacze dzieci (1948) Hanny Ordonówny, Książka o Kołymie (1950) Anatola Krakowieckiego, Tyfus, teraz słowiki (1951) Mariana Czuchnowskiego oraz najbardziej znany z tego grona Inny świat Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Z kolei najgłośniejszym przykładem rosyjskiej literatury łagrowej jest powieść Aleksandra Sołżenicyna Archipelag Gułag.
Motywację twórców nurtu tłumaczy Zbigniew Jarosiński:
Polacy byli pierwszą grupą, której udało się opuścić łagry, gdzie ciągle siedziały miliony ludzi. Toteż piórem autorów wspomnień kierowała potrzeba, aby dać świadectwo prawdzie, która światu zupełnie była nie znana.
W utworach literatury łagrowej spotkamy się nie tylko z opisem okrutnych realiów życia w syberyjskich obozach pracy, ale również ze szczegółowymi relacjami z groteskowych procesów sądowych, żenujących śledztw, aktów oskarżenia opartych na kłamstwach, a także nieludzkich warunków panujących w aresztach śledczych. W odróżnieniu od niemieckich obozów koncentracyjnych, do sowieckich łagrów trafiały osoby skazane wyrokiem, co w praktyce oznaczało, że dosłownie każdy mógł zostać zesłany.
Inaczej niż hitlerowskie lagry, radzieckie łagry posiadały swoją wieloletnią historię i tradycję, ponieważ powstały na długo przed wybuchem wojny, jako miejsca szykan przeciwników ustroju komunistycznego. Wkraczający w ten nieznany świat więźniowie musieli dostosować się do nowych zasad. Zasadniczym elementem literatury łagorwej jest opis wycieńczającej i katorżniczej pracy, jaką musieli podejmować osadzeni. Polegała ona głównie na wycince drzew i budowaniu dróg, lecz większość z jej efektów była bezmyślnie marnowana przez Rosjan. Praca więźniów nie miała żadnej wartości, była jedynie karą, jaką musieli oni ponieść. Poza tym w literaturze łagorwej znaleźć możemy opisy zimnej północnej przyrody oraz niewielkich kazachstańskich wsi, które przez kołchozową gospodarkę skazane były na cierpienie głodu i nędzy.
Dzieła zesłańców stanowiły świadectwo okrucieństwa, biedy i zacofania, jakie panowało na terenach ZSRR. Osoby, które trafiały tam z Polski lub z innych krajów czuły się niczym na innej planecie, która jak pisze Jarosiński:
przerażała ich swoją nędzą, nieludzkimi warunkami życia, a także nasilonym absurdem politycznym, który wydawał się niszczyć wszystko, co ma jakąkolwiek wartość. Pisali zwłaszcza o jej oddziaływaniu na mentalność i psychikę ludzi przeobrażonych w niewolników systemu: stających się – jak ich sędziowie śledczy i nadzorcy – bezdusznymi funkcjonariuszami zdolnymi myśleć tylko w kategoriach sloganów propagandowych, albo też spychanych na dno – co obserwowali szerzej, bo sami znaleźli się wśród nich – w nędzę, codzienny strach, a w końcu bezterminową agonię łagrów.