Michał Szuman
W młodości został zesłany wraz z głównym bohaterem i Henrykiem Szlangbaumem na Syberię za udział w powstaniu styczniowym. W momencie akcji właściwej poznajemy go jako doktora, pasjonata badań nad strukturą ludzkiego włosa, wyznawcę organicyzmu. Oto opis postaci, z rozdziału ósmego, tomu I:
„Lekarz, Żyd, stary kawaler, żółty, mały; z czarną brodą, miał reputację dziwaka. Posiadając majątek leczył darmo i o tyle tylko, o ile było mu to potrzebnym do studiów etnograficznych; przyjaciołom zaś swoim raz na zawsze dał jedną receptę: Używaj wszystkich środków, od najmniejszej dozy oleju do największej dozy strychniny, a coś ci z tego pomoże, nawet na - nosaciznę."
Baron Krzeszowski
Prowadził hulaszcze życie, czego dowodzi wypowiedź z rozdziału siedemnastego tomu pierwszego:
„Właśnie narzekał przed hrabią na opłakany stan zdrowia. - Niech diabli wezmą - mówił - tak podłe życie! Ojciec zostawił mi wprawdzie pół miliona rubli w dziedzictwie, ale zarazem cztery choroby, z których każda warta milion... Co za niewygoda bez binokli... No i wyobraź sobie hrabia: pieniądze rozeszły się, ale choroby zostały. Że zaś ja sam dorobiłem sobie parę nowych chorób i trochę długów, więc - sytuacja jasna: byłem się szpilką zadrasnął, muszę posyłać po trumnę i rejenta”.
Wpadł w szpony hazardu po śmierci córki. Chciał w ciągłych rozrywkach i romansach zapomnieć o bólu.
Kazimierz Starski
Był bardzo przystojnym kuzynem Łęckich:
„Jednocześnie ukazał się na progu mężczyzna średniego wzrostu, zręczny, śniady, z małymi faworytami i wąsikami, i bardzo nieznaczną łysiną. Miał fizjonomię na pół wesołą, na pół drwiącą” [rozdział dziewiętnasty, tom I]
, niegdyś konkurentem panny Izabeli, typem fircyka i rozpustnika. Temu arystokratycznemu młodzieńcowi czas upływał na podróżach, przegrywaniu graniu w karty pieniędzy oraz na romansach:
„- Ale co dotychczas robił pan Starski? - No, przede wszystkim robił długi. Trochę grał, trochę podróżował (zdaje mi się jednak, że głównie po paryskich i londyńskich knajpach, bo w te jego Chiny wierzyć mi się nie chce), ale specjalnie trudnił się bałamuceniem młodych mężatek. W tym to on mistrz i już ma tak ustaloną reputację, że mężatki wcale mu się nie opierają, a panny wierzą, że do której zacznie się umizgać Starski, natychmiast dostanie męża. Takie dobre zajęcie jak każde inne!...” [rozdział czwarty, tom II].
Profesor Geist
Wokulski spotkał naukowca i wynalazcę w Paryżu:
„Gość nie spuszczał z niego oka i uśmiechał się z łagodną ironią; gdy zaś Wokulski otworzył usta, ażeby zapytać go o coś, przerwał mu: - Nie fatyguj się pan... Z tyloma już ludźmi rozmawiałem o ich charakterze i o moich wynalazkach, że z góry odpowiem na to, o czym chcesz się poinformować. Jestem profesor Geist, stary wariat, jak mówią we wszystkich kawiarniach pod uniwersytetem i szkołą politechniczną. Kiedyś nazywano mnie wielkim chemikiem, dopóki... nie wyszedłem poza granicę dziś obowiązujących poglądów chemicznych. Pisałem rozprawy, robiłem wynalazki pod imieniem własnym lub moich wspólników, którzy nawet sumiennie dzielili się ze mną zyskami. Ale od czasu gdym odkrył zjawiska nie mieszczące się w rocznikach Akademii, ogłoszono mnie nie tylko za wariata, ale za heretyka i zdrajcę...” [rozdział drugi, tom II].
Spotkanie to spowodowało w głównym bohaterze powrót sił witalnych i wiary w swoje siły.
Książę
Ta postać nie jest znana z imienia i nazwiska. Wiemy o niej tylko tyle:
„W swoim towarzystwie książę nosił tytuł zagorzałego patrioty, prawie szowinisty; poza towarzystwem cieszył się opinią jednego z najlepszych obywateli. Bardzo lubił mówić po polsku, a nawet treścią jego francuskich rozmów były interesa publiczne. Był arystokratą od włosów do nagniotków, duszą, sercem, krwią. Wierzył, że każde społeczeństwo składa się z dwu materiałów: zwyczajnego tłumu i klas wybranych. Zwyczajny tłum był dziełem natury i mógł nawet pochodzić od małpy, jak to wbrew Pismu świętemu utrzymywał Darwin. Lecz klasy wybrane miały jakiś wyższy początek i pochodziły, jeżeli nie od bogów, to przynajmniej od pokrewnych im bohaterów, jak Herkules, Prometeusz, od biedy – Orfeusz” [rozdział jedenasty, tom I].
Książę wierzy, iż arystokracja, której jest reprezentantem, odegra dziejową misję w wyprowadzeniu kraju z nienajlepszego położenia. Tak niestety się nie stało, a jego przywódcze aspiracje ugrzęzły w świecie pustych frazesów i salonowej mistyfikacji.