Jest to czołowy przedstawiciel pozytywistycznego kultu nauki. Sympatyczny młodzieniec, mimo że ma na koncie kilka wynalazków, postawił sobie cel ambitniejszy – wynalezienie machiny latającej. Idea ta zaprząta wszystkie jego myśli. Wokulskiemu przypomina on jego samego w młodzieńczych latach – on jednak porzucił naukę, a Ochocki wszystko jej poświęca, czym budzi szacunek u kupca. Gdy jeszcze okazało się, że nie ma on planów matrymonialnych związanych z panną Izabelą, Wokulski szczerze polubił młodzieńca. Ostatecznie przeznaczył mu bardzo dużą sumę na badania.
Ochocki rzeczywiście nie ma zamiaru żenić się z Łęcką, ani z żadną inną panną. W Łazienkach opowiada Wokulskiemu, że już kilkakrotnie rozczarował się w miłości. Jemu potrzebna byłaby kobieta o podobnych ideałach, z którą mógłby całe dni spędzać w laboratorium, a takich niestety w jego otoczeniu nie ma.
„Co mnie żeniaczka, kobiety, a nawet mikroskopy, stosy i lampy elektryczne? Oszaleję albo… przypnę ludzkości skrzydła…”Ochocki jest powszechnie lubiany. Sam wnikliwie analizuje otaczających go ludzi i zazwyczaj stawia trafne diagnozy. On to właśnie negatywnie ocenia Starskiego, zaś Wokulskiego wartościuje bardzo wysoko. Jak przystało na pozytywistę jest wnikliwym obserwatorem rzeczywistości.